Miłośnik biegunów marzy o Kostaryce
W wywiadach i książce "Czochrałem antarktycznego słonia" wspomina Pan, że wychował się na książkach Londona i Curwooda i na ich wizji łączności między przyrodą i człowiekiem. Czy jako dorosła osoba ma Pan swoich "idoli" wśród prawdziwych eksploratorów Arktyki/Antarktyki?
Oczywiście, że mam. Mam też antyidoli. Na przykład niespecjalnie szanuję Scotta, bo uważam, że to jego buta i fatalne planowanie doprowadziły do tragedii. Spośród sławnych odkrywców znacznie bardziej imponuje mi Ernest Shackleton, który w styczniu 1909 roku dotarł na odległość 156 km od Bieguna Południowego. Obliczył wtedy, że racji żywnościowych starczy jemu i jego ludziom na dojście do celu i byliby pierwsi w historii na biegunie, ale w drodze powrotnej żywności im zabraknie, więc najprawdopodobniej umrą. Wtedy podjął najodważniejszą i najbardziej odpowiedzialną decyzję w swoim życiu i zawrócił, dzięki czemu wszyscy przeżyli. Scott tak nie potrafił. Podoba mi się to, co Shackleton napisał później do swojej żony: Uznałem, że będziesz wolała mieć żywego osła niż martwego lwa. To powinno być motto wszystkich zdobywców.
Ale moim ulubieńcem jest australijski odkrywca Douglas Mawson. Nie chcę tu opowiadać jego historii, która jest absolutnie niesamowita. Wystarczy powiedzieć, że jego samotny powrót do stacji w strasznych warunkach i w fatalnym stanie fizycznym to dla mnie najlepszy przykład tryumfu ludzkiej woli i pomysłowości. Przeczytajcie sobie o tym, polecam.
O odkrywaniu nowych gatunków mówi się przeważnie w kontekście tropików. Myśli Pan, że i na obszarach polarnych istnieje sporo nieodkrytych stworzeń? Czy są to raczej bezkręgowce, czy znajdzie się wśród nich jakieś duże zwierzę?
Na pewno są, dopiero poznajemy morskie dno wokół Antarktydy i jestem przekonany, że kryje się tam jeszcze wiele niespodzianek. Raczej bezkręgowce, ale to mogą być duże zwierzęta, bo dość charakterystyczne dla polarnych mórz jest to, że żyjące tam skorupiaki, gąbki czy szkarłupnie mają imponujące rozmiary.
I pytanie na koniec: jakie są Pana plany podróżnicze na przyszłość?
O ile zdrowie mi pozwoli, do Arktyki i Antarktyki wrócę jeszcze wielokrotnie, bo taką mam pracę. Ale jako biolog ewolucyjny bardzo chciałbym odwiedzić Wyspy Galapagos, to dla mnie jak Mekka. Chcę też zobaczyć warany z Komodo w ich naturalnym środowisku, bo są fascynujące. No i wybrać się na Azory, bo jeszcze nigdy nie widziałem kaszalota, a jest ich tam pełno. Z miejsc, które już widziałem, bardzo chciałbym wrócić do Kostaryki, bo to najlepszy kraj świata pod prawie każdym względem.
Mikołaj Golachowski jest biologiem, podróżnikiem, przewodnikiem turystycznym, doktorem nauk biologicznych i tłumaczem. Często odwiedza polarne krańce Ziemi, bo jak sam mówi, najlepiej pracuje mu się w zimie. Dwa razy zimował w Polskiej Stacji Antarktycznej im. H. Arctowskiego (raz był kierownikiem Polskiej Wyprawy Antarktycznej). Pisze popularnonaukowe książki dla dzieci i młodzieży ("Pupy, ogonki i kuperki" i "Gęby, dzioby i nochale") oraz dorosłych ("Czochrałem antarktycznego słonia").
Komentarze (0)