W latach deszczowych ukąszeń przez węże jest więcej
Grzechotniki i inne jadowite węże częściej kąsają w latach deszczowych niż w okresach suszy.
Caleb Phillips z Uniwersytetu Kolorado w Boulder i Grant Lipman ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Stanforda analizowali dane z 20 lat, dotyczące ukąszeń przez węże w Kalifornii. Wyniki przeczą popularnej teorii, że susza może zwiększać liczbę ugryzień, bo gady wypełzają na otwarte tereny, gdzie prawdopodobieństwo napotkania człowieka jest większe.
Zamiast tego okazało się, że w 58 kalifornijskich hrabstwach na każdy 10% wzrost opadów w ostatnich 18 miesiącach przypadał 3,9% wzrost liczby przypadków ukąszeń przez węże.
Naukowcy podkreślają, że wzorce klimatyczne zachodniej części USA ulegają zmianie, dlatego np. planując dostawy surowicy czy zakładanie centrów kontroli, warto wziąć najnowsze ustalenia pod uwagę.
Phillips i inni podejrzewają, że powodem zwiększenia liczby ukąszeń przez węże w latach mokrych jest pokarm. Gdy dużo pada, rozrastają się populacje myszy i innych gryzoni, a te są podstawowym źródłem pokarmu grzechotników. To zaś przekłada się na liczebność samych węży i częstość ugryzień.
Akademicy dodają, że chcieliby sprawdzić, czy podobne trendy występują poza Kalifornią. W Kolorado żyją np. 3 spokrewnione jadowite gatunki: grzechotnik preriowy, massasauga oraz Crotalus oreganus. Choć ich ugryzienia rzadko bywają śmiertelne dla ludzi, tragedie się zdarzają. Dan Hohs, triathlonista z tego stanu, zmarł w 2017 r. właśnie w wyniku ukąszenia grzechotnika.
Specjaliści zastanawiają się, jak zmiana klimatu może wpłynąć na częstotliwość spotkań węży i ludzi. Z tego powodu autorzy publikacji z pisma Clinical Toxicology przejrzeli 5365 przypadków ukąszeń przez grzechotniki (zostały one odnotowane przez California Poison Control System w latach 1997-2017). Zestawiano je z innymi informacjami, np. danymi klimatycznymi NASA i dot. suszy z National Drought Mitigation Center.
Okazało się, że gdy w kalifornijskich hrabstwach była susza, liczba ukąszeń prze węże spadała. Liczba incydentów osiągnęła rekordowo niski poziom w 2015 i 2016 r., gdy Kalifornia znajdowała się w samym środku historycznej posuchy.
Komentarze (1)
Tolo, 6 września 2018, 17:22
To w zasadzie prosta sprawa. Ludzie chodzą tam gdzie jest sucho tak w deszczu jak i podczas suszy. Tak sobie ścieżki układają żeby nie iść przez bagno. Jest duża szansa że ludzie wydeptali tak ścieżki żeby ta była sucha nawet po deszczu o ile tylko się dało, bo jak było po deszczu mokro to po prostu zaczynali łazić gdzieś indziej.
I teraz jeśli mamy węże które nie lubią wody to jak jest sucho są tam gdzie chcą a jak jest mokro są tam gdzie jest sucho czyli z większym prawdopodobieństwem na ścieżce.
Nie trzeba do tego naukowca u nas jak popada (miasto wojewódzkie) i lasek jest podmokły z lasu wyłażą zaskrońce i żmije zygzakowate, a ja koszę trawę w gumiakach, kilka psów żmije załatwiły w ostatnich latach.